Hej hej :)
W końcu mam wakacje. Wczoraj się obroniłam i już mogę pisać przed nazwiskiem mgr :D I w końcu mam więcej czasu dla siebie, jak i dla bloga. Czas nadrobić zaległości. Dziś recenzja kolejnego produktu marki Nivea, który miałam okazję testować w ramach współpracy z BLOGmedia. O poprzednich produktach tej marki pisałam tu i tu. Bohaterem dzisiejszego posta jest krem do oczyszczania twarzy. Zapraszam dalej :)
Zacznę od tego, jakie obietnice działania znajdziemy na opakowaniu:
- dokładnie, a zarazem łagodnie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń
- utrzymuje naturalny poziom nawilżenia skóry
- pielęgnująca formuła z Euceritem, pantenolem i jest dostosowana do wszystkich typów cery.
Krem - jak sama nazwa wskazuje - ma konsystencję kremu, dlatego też nie można się dziwić, że po zmieszaniu z wodą nie pieni się. Myjąc twarz tym kremem miałam wrażenie jakbym smarowała twarz toną zwykłego kremu do twarzy. No w sumie to krem... Ale to uczucie było dziwne i dla mnie niezbyt zachęcające do dalszego mycia.
Jak krem do oczyszczania twarzy podziałał na moją cerę?
Źle. Nie powiem, że tragicznie, bo masakry nie było, ale mogę powiedzieć, że jest to najgorszy produkt jakim kiedykolwiek myłam twarz. Pomijając tę marną konsystencję powiem, że krem w żadnym stopniu nie oczyszcza skóry. Po umyciu nim miałam uczucie jakbym nadal miała brudną twarz - tak, krem pozostawia cieniutką powłokę na skórze i ma się wrażenie jakby tyle co nałożyło się zwykły krem; najprawdopodobniej to przez ten cały Eucerit, czyli lanolinowy alkohol. Idźmy dalej. Po około 1,5 tygodnia stosowania tego produktu zauważyłam pojawianie się zaskórników i to nie tylko na nosie, ale i na policzkach przy uszach, co mnie przeraziło. Pojawiło się też kilka syfków, co już w ogóle mówi samo za siebie. Krem mnie zapchał, a a do tej pory byłam przekonana, że moja skóra nie ma do tego skłonności, bo przy niczym innym do tej pory mi się to nie zdarzyło. Tak więc krem ten musiałam odstawić całkowicie i wróciłam do mojego ukochanego OCM, który zaczął ratować moją twarz. Ogólnie rzecz biorąc co do stosowania tego kremu, to jestem na wielkie NIE. I nie polecam nikomu!
Jedyne plusy jakie mogę przypisać temu kremowi to to, że nie wysusza skóry, nie podrażnia jej i zapach, który jest identyczny jak zwykły krem Nivea.
Produkt ten postanowiłam wykorzystać jako krem do golenia - tu sprawdza się całkiem dobrze.
To tyle. Nie polecam, a wręcz przestrzegam.
Pozdrawiam
Zouzi
Nie dla mnie. Niestety takich kremowych konsystencji przy oczyszczaniu twarzy nie lubię. Tym bardziej, że to takie mazidło wstrętne, które nie działa, tak jak piszesz :( Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie!
UsuńOoo, miałam dwa produkty do oczyszczania twarzy z Nivea i miło je wspominam, dlatego jestem zdziwiona tym niewypałkiem :) Ja właśnie lubię kremy i pianki do mycia twarzy, nie przepadam za żelami :)
OdpowiedzUsuńMnie na szczęście nie zapchał, ale nie jestem z niego zadowolona. Tak jak napisałaś - ja też mam uczucie jakbym wcale nie umyła twarzy :/
OdpowiedzUsuńKolejna nie przychylna opinia jaką przeczytałam o tym kremie, który ma czyścić twarz.
OdpowiedzUsuńJuż samo "krem do czyszczenia twarzy" sprawia, że bym po to nie sięgnęła. Po przeczytaniu tej opinii, tym bardziej tego nie zrobię.
OdpowiedzUsuńJa właśnie przez nazwę byłam go ciekawa
UsuńA ja mam nieco inne zdanie.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się pomysł kremu oczyszczającego, z czym do tej pory się nie spotkałam. Produkt ma gęstą konsystencję, co bardzo mi odpowiada. Wydaje mi się, że właśnie dzięki temu jest wydajny. Tubka jest spora, krem jest wygodny w użyciu. Nie pieni się co prawda, ale to świadczy o braku silikonów = kolejny plus. Skóra po nim jest mięciutka, nawilżona i oczyszczona.
Pozdrawiam
Zapraszam do mnie http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję, liczę na rewanż.